Saturday, June 27, 2009

An Indian shop

Zacznę dzisiaj od tego, że u nas znowu pada- A to ci niespodzianka!
Postanowiłam, że kupię sobie jakiś top- na poprawę humoru i dlatego, że potrzebuję. Ale niestety, ja mam kogel-mogel nie tylko na blogu, ale i w życiu. Weszłam do fajnego sklepu z ciuchami indyjskimi (RAJ dla takich jak ja, bo tylu wspaniałych kolorów nie ma nigdzie)i po miłej pogawędce z właścicielem oraz przymierzeniu połowy sklepu, dostałam mały rabacik i kupiłam śliczną, kolorową spódniczkę :) Cała ja. Przed wyjściem poprosiłam jeszcze o możliwość zrobienia kilku zdjęć. Pan trochę dziwnie na mnie popatrzył, ale nie miał nic przeciwko...
Ale barwy!!!





5 comments:

Fio said...

Hihi! Wiem gdzie byłaś! Ten pan często daje rabaty ;-)

Magdala said...

Ale śmieszne! Wszystko mi musisz zawsze popsuć! Hi hi hi! :-)

lemon said...

http://translate.google.com/

I found the way to read your texts, also!!

I have an indian skirt, black with elephants, I will photo and post it for you to see, one of the next days. I was feeling very happy and cute when wearing it, almost 20 years ago!!

Ada said...

Jak ja lubiłam indyjskie sklepy, gdy zaczęły się pojawiać w Polsce - nigdzie nie było tylu kolorów! I właściwie do tej pory je lubię, jakoś tak sentymentalnie i na poprawę nastroju są idealne :) W każdym spódnica się przyda - prawdziwe lato już za chwilę :)

Magdala said...

Cześć Ado! Ponieważ przez zdecydowaną większość roku chodzę w spodniach (a konkretnie: w dżinsach), to teraz mam zamiar wynosić WSZYSTKIE spódniczki, jakimi dysponuję. A może jeszcze jakąś dokupię...Pozdrawiam wakacyjnie ;-)